wtorek, 23 grudnia 2014

Dziś mamy wtorek dzień przed wigilią. Niektórzy są zajęci ostatnimi przygotowaniami do jutrzejszego dnia a ja? Ja pakowałam walizkę i po prawie dwutygodniowym pobycie w szpitalu mogłam wrócić do domu. Mój stan zdrowia się na tyle poprawił, że nie było konieczności spędzenia świąt w szpitalu. Jak zawsze przyjechał po mnie tata i z kartą informacyjną od doktora oraz dalszymi zaleceniami wróciliśmy do domu.

Kochani korzystając z okazji zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia pragnę przesłać Wam najserdeczniejsze życzenia.Niech nadchodzące Święta będą dla każdego z was niezapomnianym czasem spędzonym bez pośpiechu, trosk i zmartwień.
Życzę Wam, aby odbyły się w spokoju, radości wśród Rodziny, Przyjaciół oraz wszystkich Bliskich dla Was osób.
A wraz z nadchodzącym Nowym Rokiem życzę Każdemu z Was również
dużo zdrowia i szczęścia.
 Niech nie opuszcza Was pomyślność i spełnią się te najskrytsze marzenia.

czwartek, 18 grudnia 2014

Dawno nic nie pisałam a to dlatego, że wiele się działo przez ostatni czas. Pochłonięta byłam wystawianiem przedmiotów na licytacje oraz uaktualnianiem badan w kierunku przeszczepu. Odnośnie tego pierwszego było prościej, ponieważ miałam takiego cichego anioła, który czuwał i się zajął wszystkimi formalnościami. Za co jestem mu niezmiernie wdzięczna. Licytacje się jeszcze nie zakończyły. Pozostałymi przedmiotami do licytacji są dwu metrowe maskotki z Euro 2012 oraz gra Wiedźmin. Prawdopodobnie jeszcze kilka fajnych rzeczy będzie wystawionych na aukcje ale o nich niebawem napiszę. Poniżej umieszczam link do licytacji gry i maskotek.

http://charytatywni.allegro.pl/gra-wiedzmin-1-2-pc-gadzety-akcesoria-kolekcja-i1138182
http://charytatywni.allegro.pl/maskotki-euro-2012-slavko-i-slavek-2-metry-wys-i1138173

Druga rzeczą, która pochłonęła mój czas a przede wszystkim energie były badania, które zalecił doktor w kierunku przeszczepu. Badania musiałam wykonać we własnym zakresie u siebie w miejscowości. Aby nie męczyć się dodatkowo podróżą, którą miałam do pokonania (na badania) kilka dni spędziłam u rodziny. Jednym z badan jakie musiałam wykonać było badanie densytometryczne (DEXA), które pozwala na precyzyjne i dokładne zbadanie gęstości kości, zawartości składników mineralnych i wykrycie najmniejszych degenerujących zmian oraz charakteryzuje ryzyko złamania co pozwala uchronić się przed osteoporozą. Następnym punktem było odwiedzenie dentysty. Jednego dnia miałam zrobione prześwietlenie szczęki, by sprawdzić czy pojawiły się jakieś ubytki a drugiego dnia rozpoczął się „horror”, ponieważ po zrobieniu prześwietlenia szczęki okazało się, że od czasu ostatniego przeglądu moich ząbków wyrósł mi dodatkowy ząb- ósemka tak zwany ząb mądrości, który ze względu na przeszczep w przyszłości, należało usunąć. Jak to fachowo nazwali po ekstrakcji dolnej lewej ósemki założone miałam 2 szwy. Zabieg trwał może z 20 min. Po otrzymaniu dwóch znieczuleń przed ekstrakcją  nawet przy wyrywaniu nic nie czułam gorzej było później gdy znieczulenie przestało działać. Przez około tydzień byłam na tabletkach przeciwbólowych oraz miałam opuchnięta lewa stronę twarzy,  może nie było to takie straszne ale w moim przypadku gdy duże ataki kaszlu są na porządku dziennym przy tym bólu  to była po prostu masakra. Starałam się jak najmniej kaszleć a gdy już „złapał” mnie kaszel musiałam buzie trzymać w dłoniach, ponieważ to troszeczkę niwelowało ból. Po około tygodniu musiałam jechać na wyciągniecie szwów a opuchlizna i ból także się troszkę zmniejszył. Po tych wszystkich perypetiach z badaniami oraz wyrwaniem zęba, który de facto obniżył moją wydolność wiedziałam, że małymi krokami zbliża się wyjazd do szpitala, ponieważ mój stan zdrowia nie jest zbyt rewelacyjny.
Tak też się stało szpital był nieunikniony ponieważ zaczęłam  gorączkować i niezbyt się dobrze czułam. W piątek tydzień temu tata przywiózł mnie do Rabki, gdzie po wstępnych badaniach rozpoczęłam leczenie. Jestem na sali jedno osobowej tak zwanej izolatce Dostaję cztery razy dziennie kroplówki dożylnie i robię inhalacje po piec razy dziennie. Dni mijają mi żmudnie i powoli, czasem obejrzę jakiś film lub porozmawiam z przyjaciółmi przez telefon czy na skype ale większość czasu odpoczywam. Dobrą wiadomością jest to ze antybiotyki zaczęły działać i czuje się już znacznie lepiej niż jak na początku pobytu. Mam taka cichą nadzieję ze mój stan zdrowia się na tyle poprawi, że na święta będę mogła wyjść do domu, by spędzić je w gronie rodzinnym. 

niedziela, 23 listopada 2014

Bardzo serdecznie chciałabym wszystkich zaprosić na licytacje rzeczy, które przy pomocy ludzi dobrej woli udało mi się zgromadzić. Dziękuję wszystkim, którzy się przyczynili do tego, że mogę te przedmioty wystawić. Wiele to dla mnie znaczy ponieważ jest to kolejna sztabka tu spełnieniu mojego marzenia jakim jest przeszczep płuc.
Poniżej umieszczam krótkie opisy jak i linki do poszczególnych licytacji.


1. Licytacja koszulki piłkarskiej Bayernu Monachium z numerem 9 oraz nazwiskiem Robert Lewandowski. Dokładnie w takich strojach piłkarze Bayernu Monachium rozgrywają swoje mecze w Bundeslidze. Koszulka ta została przekazana przez samego Roberta Lewandowskiego, który kilka tygodni temu złożył na niej własnoręczny autograf:

2. Licytacja koszulki o której wspominałam kilka tygodni temu. Mianowicie koszulka z autografami całej Polskiej Drużyny Mistrzów Świata w Piłce Siatkowej Mężczyzn którą podpisali z myślą o mnie kilka tygodni temu przed samym mistrzowskim meczem:

3. Licytacja kombinezonu narciarskiego Jana Ziobry. Dokładnie w takim Jan Ziobro występował na turniejach w zeszłym sezonie. Kombinezon zostały podpisany przez skoczków narciarskich (w tym mistrza olimpijskiego KAMILA STOCHA) oraz trenera Łukasza Kruczka:

4. Licytacja koszulki startowej Justyny Kowalczyk. Jest to oryginalny produkt, który został podpisany (co widać na jednym ze zdjęć) przez mistrzynię olimpijską z Soczi. Dokładnie taką koszulkę startową założyła Justyna Kowalczyk podczas zawodów Pucharu Świata w Kuusamo:

5. Licytacja oryginalnego kubka zespołu Dżem. W zestawie jest opakowanie, podpisane (co widać na zdjęciach) przez członków zespołu muzycznego Dżem:

6. Licytacja podpisanej płyty (co widać na zdjęciach) przez członków zespołu muzycznego Dżem. Płyta zatytułowana jest "Muza" i została wydana 16 listopada 2010 r.. Zestaw zawiera dodatkowo płytę DVD. Jest to dokument z sesji nagraniowej płyty:

7. Licytacja Gry Wiedźmin 1+2 PC wraz z gadżetami oraz akcesoriami z całej kolekcji. W zestawie znajdują się:
- gra Wiedźmin PC + szereg dodatków, wersja rozszerzona
- gra Wiedźmin 2 PC
- koszulka
- plakat z podpisami aktorów, którzy podłożyli głos w grze (m.in. Jacka Rozenka) oraz twórców gry
- książka w grubej okładce
- komiks

8. Licytacja maskotek EURO 2012 - Slavko i Slavek. Maskotki mają 2 metry wysokości, stąd w grę wchodzi tylko odbiór osobisty. Dodam że było ich wyprodukowanych 5 par (tyle samo co stadionów na Euro 2012):
                
Jeszcze raz bardzo serdecznie zapraszam i zachęcam do licytacji ponieważ całość dochodu uzyskanego ze sprzedaży wszystkich przedmiotów przybliży mnie do zebrania odpowiedniej kwoty na operację.  Poniżej umieszczam link do innych dla mnie wystawionych przedmiotów gdzie też można licytować również mi pomagając :

czwartek, 20 listopada 2014

Po tygodniowym przyjmowaniu nowego antybiotyku czułam poprawę mojego zdrowia. By to dokładniej sprawdzić w środę miałam zrobiona spirometrie oraz  pobrana krew.  Wyniki ze spirometrii były takie średnie (FEV1 – 19%) a stan zapalny w moim organizmie obniżył się do 3. Tak wiec po rozmowie z lekarzem prowadzącym mogłam w czwartek wrócić do domu. Przyjechał jak zawsze po mnie tata. Z  kartą informacyjną jak i dalszymi zaleceniami od lekarza mogłam spokojnie wrócić do domu.

W piątek natomiast odbyła się dla mnie impreza charytatywna - karaoke w Herbaciarni Faktoria w Szydłowcu. Korzystając z okazji chciała bym bardzo serdecznie podziękować właścicielom oraz pomysłodawcą tego wydarzenia. Ogromne podziękowania należą się także wszystkim przybyłym na to karaoke, którzy wyśpiewując znane wszystkim przeboje oraz licytując różne przedmioty wsparli mnie duchowo oraz finansowo. Kwota jaka udało się zebrać tego wieczoru to 1500zł za co bardzo serdecznie dziękuję, jest to kolejny krok ku spełnieniu mojego największego marzenia jakim jest przeszczep płuc. Podziękowania należą się także mojej kochanej koleżance Malwinie, która zrobiła mi ogromną niespodziankę przyjeżdżając na karaoke ze swoimi znajomymi. Jeszcze większą niespodzianką było zagranie przez nich swoich własnych utworów. Jeszcze raz wszystkim bardzo serdecznie dziękuję. Naprawdę aż serducho się raduje, gdy wiem, że mam wokół przyjaciół, którzy chcą mi pomóc. 

Jestem już w domku tydzień i czuje się w miarę dobrze. Chociaż, gdy wróciłam po tym karaoke do domu, miałam przez kilka dni chrypę. Ale na szczęście kilka tabletek do ssania na gardło zdziałało cuda i odzyskałam głos bez większych powikłań :) Moje dni mijają i każdy prawie wygląda tak samo.  Ostatnio wzięłam się za „porządki” w cudzysłowiu oczywiście, ponieważ większych prac nie zdołała bym zrobić a poza tym tata by mi nie pozwolił tzn. przede wszystkim abym w kurzu była (taki kochany). Tak wiec małe porządki w pułkach porobiłam i wiele niepotrzebnych rzeczy powyrzucałam na śmieci. Od razu się w pułkach i na pułkach się przestronniej zrobiło. Mam nadzieję, że takie samopoczucie będzie się u mnie długo utrzymywać i troszkę dłużej pobędę w domu. 

poniedziałek, 10 listopada 2014

 Jestem jeszcze w szpitalu ponieważ po przeprowadzonych badaniach kontrolnych krwi w moim organizmie nadal był stan zapalny. Antybiotyki które brałam przez dwa tygodnie nie zadziałały wystarczająco. Stan zapalny w moim organizmie niestety nie obniżył się na tyle bym niebawem mogła wyjść do domu. W środę miałam pobraną krew a po rozmowie z lekarzem mnie prowadzącym, już wiedziałam ze mój pobyt będzie dłuższy niż 2 tygodnie oraz ze będę miała zmieniony antybiotyk na silniejszy.

Moje samopoczucie jest ogólnie w miarę zadowalając, bywają lepsze jak i gorsze dni, ale to w tej chorobie normalne i już się przyzwyczaiłam (o ile się można w ogóle do tego wszystkiego przyzwyczaić :( ). Pobyt ten przeznaczyłam na czytanie książek, które w domu leżały i nigdy nie było wolnej chwili by je przeczytać.  Muszę się także pochwalić ze gdy się lepiej poczułam to  udało mi się kilka razy wyjść na ławeczkę przed szpital. Pogoda była słoneczna więc to był odpowiedni moment na zaczerpnięcie ostatnich promieni słonecznych tej jesieni.  

poniedziałek, 27 października 2014

Nie trzeba było długo czekać, mijały dni a antybiotyk który brałam nie pomagał. Mój organizm domagał się już leczenia dożylnego ponieważ duszności stały się coraz bardziej uciążliwe a oddech płytszy. Przyjmowany doustnie antybiotyk oraz zwiększenie ilości inhalacji i drenaży wciągu dnia również  nie pomagało. Przejście do kuchni wiązało się z ogromnym wysiłkiem a  przez ostatnie dni spanie niemalże na siedząco było jedyna pozycja w jakiej mogłam zasnąć.

Od piątku jestem w Rabce w szpitalu. Jestem na sali jednoosobowej tzw. izolatce z czego się bardzo cieszę, ponieważ gdy się jest w tak poważnym stanie jak ja jedynie czego się pragnie to ciszy i spokoju. Po wstępnych badaniach i założeniu wenflonu rozpoczęłam leczenie. Kroplówki dostaję w dużych dawkach cztery razy dziennie. Biorę także tak jak w domu inhalacje 5 razy dziennie oraz robię drenaż, który jest tak bardzo ważny w tej chorobie, ponieważ pomaga usuwać zalegającą w płucach wydzielinę.


Post dodaję dopiero dziś, ponieważ to dopiero dziś znalazłam w sobie aż tyle siły, by siąść przed laptopem i napisać te skromne kilka słów. Mam nadzieję, że niebawem poczuję się lepiej na tyle, że pod tlenem zdołam wyjść przed budynek szpitala pooddychać świeżym jesiennym powietrzem. 

poniedziałek, 20 października 2014

Chciałabym bardzo serdecznie podziękować wszystkim, którzy postanowili przekazać na moje leczenie swój 1 % podatku. Dziękuję również wszystkim, którzy przyczynili się do tego, że osób wpłacających było tak wiele.
Dziękuję ! To naprawdę piękne, że w swoim życiu spotykam tak wiele cudownych, bezinteresownych osób!

Mam nadzieję, że również duża liczba osób pomyśli o mnie wypełniając rubrykę w PIT-ach dotyczącą przekazania 1 % podatku w 2015 roku.

wtorek, 14 października 2014

Dziś mija 3 tygodnie jak jestem w domu. Ten czas tak szybko płynie, że sama nie wiem, kiedy to zleciało. W zeszłym tygodniu byłam na jednodniowych badaniach kontrolnych w Rabce. Miałam zrobioną spirometrię i kilka innych badań. Wynik ze spirometrii obniżył się o 2%. To niestety nie za dobrze chociaż można to zgonić na zmęczenie po podróży. Miałam również badanie które nazywa się „test 6-cio minutowego chodu”. Polegało ono na tym, że musiałam w ciągu 6-ciu minut chodzić wokół takich dwóch pachołków, które były rozstawione w odpowiedniej odległości od siebie na korytarzu. Kiedyś już miała takie badanie i to nic fajnego, ponieważ w końcowym etapie tego chodzenia serce bije jak oszalałe. Tętno wzrasta do 130 czasem do 150 uderzeń na minutę, gdzie normą jest od 60 do 80 uderzeń na minutę ,brakuje powietrza i czuje się ogólne osłabienie organizmu.Po badaniach wróciłam do domu. 
Moje samopoczucie nie jest za dobre, ponieważ coraz więcej kaszlę w dzień a dzisiaj nawet budziłam się w nocy z powodu napadów duszności. Od tego kaszlu boli mnie gardło. Nie wiem chyba złapałam od kogoś  „wirusówkę”.  Teraz październik początek jesieni to okres taki sprzyjający zaziębieniom. Zaczęłam brać antybiotyk i pewnie niebawem znów do szpitala na leczenie będę musiała jechać. 

poniedziałek, 29 września 2014

Aż wstyd, że tak dawno mnie tu nie było i żadnego wpisu nie zamieszczałam. Oj nieładnie, nieładnie. Mój blog został zaniedbany. Dlatego na początek wszystkim moim sympatykom, którzy tu zaglądają i śledzą moje losy, pragnę powiedzieć PRZEPRASZAM. Nie mam żadnego wytłumaczenia.

Ze szpitala wróciłam we wtorek, oczywiście jak zawsze przyjechał po mnie tata. Wyniki badań były na tyle zadowalające, że doktor podjął decyzję o moim powrocie do domu. Podróż mieliśmy w miarę dobrą chociaż jak zawsze nie mogłam się doczekać aż dojedziemy do domu. Z rabczańskiego szpitala do domu mamy prawie 300 km wiec kawałek drogi jest.  Będąc kilka dni w domu mogę śmiało potwierdzić powiedzenie  „wszędzie dobrze ale w domu najlepiej” J  Kilka dni mi zajęło zanim się zaaklimatyzowałam w domu i przyzwyczaiłam do tego że prawie wszystko muszę zrobić sama.  Moje  samopoczucie bywa różne. Są dni lepsze i gorsze, ale puki co tych lepszych jest więcej. Systematyczne inhalacje i drenaże wykonywane około 4-5 razy dziennie oraz zażywane leki  itd. robią swoje.

Ostatnio tak sobie myślałam o tym, jakie życie jest kruche, że tak naprawdę  nie wiemy co niesie nam kolejna sekunda, minuta, godzina. Przede wszystkim tak szczerze mówiąc nie zawsze potrafimy je docenić .
 Tak wiec  Doceniajcie życie! Korzystajcie z niego! nigdy nie wiemy co będzie jutro, za tydzień, miesiąc, czy nawet rok. Pamiętajcie aby szanować się nawzajem i kochać, aby jak tylko się da zminimalizować to okropne zło, które jest na świecie. Przecież nic nikomu to nie da że będzie kogoś nienawidził czy drugiej osobie zazdrościł . Przecież im więcej dobra tym lepiej, świat staje się lepszy, i piękniejszy.

Mając chwilkę pragnę bardzo serdecznie podziękować Panu Robertowi Lewandowskiemu za przesłanie koszulki Bayernu ze swoim autografem. Koszulkę  niebawem wystawię na licytację. Pieniążki z licytacji zostaną przeznaczone na mój przeszczep płuc. Jest to ogromny gest ze strony Pana Roberta, za który jeszcze raz bardzo serdecznie dziękuję i życzę  dalszych sukcesów w karierze .

"Człowiek jest wielki nie przez to, co posiada,
lecz przez to, kim jest;
nie przez to, co ma, lecz przez to, czym dzieli się z innymi."

Jan Paweł II


Miłego dnia !!
Dziękuję że jesteście <3 

poniedziałek, 22 września 2014

Dawno nic nie pisałam, ponieważ nic się takiego nie działo, szpitalna codzienność. Kroplówki, inhalacje i drenaże pochłaniają mnóstwo czasu a przede wszystkim energii. Mój stan zdrowia się poprawił i jest na tyle zadowalający, że jutro prawdopodobnie wrócę do domu. W piątek miałam wykonane dwa badania. Mianowicie miałam pobieraną krew by sprawdzić czy nadal w moim organizmie utrzymuję się stan zapalny. Wyników jeszcze nie miałam ale pewnie jutro doktor mnie o nich poinformuje. Miałam także robioną spirometrię, która pozwoliła ocenić pojemność oraz objętość moich płuc, a także przepływ powietrza znajdujący się w płucach i oskrzelach. Zdrowy człowiek ma około 120 % wydolność swoich płuc  ja natomiast po przeleczeniu mam zaledwie 18% . Z tymi 18-stoma procentami muszę każdego dnia dosłownie walczyć o każdy oddech ponieważ tym procentem płuc oddycham, reszta moich płuc jest zniszczona przez chorobę. Dlatego też muszę przez 24h na dobę korzystać z tlenu, bo tak mała pojemność płuc nie jest w stanie wystarczająco dotlenić mojego organizmu.
Kilka dni temu zostałam przeniesiona do sali jedno osobowej tzw. izolatki, ponieważ mam osłabiony organizm i bardzo szybko łapię różne infekcje a będąc w Sali 4-ro osobowej byłam tym bardziej narażona. Weekend minął bardzo spokojnie. W sobotę troszkę pospacerowałam przed budynkiem szpitalnym, rozruszałam kości :P  bo będąc w szpitalnej Sali nie wielka jest możliwość poruszania się. Dziś natomiast miałam wykonane RTG-klatki piersiowej tzw. prześwietlenie płuc, które zobrazuje dokładniejszy stan moich płuc.
Wczoraj był dzień pełen wrażeń, nasi siatkarze zadbali o to abym miała wysoki puls. Gratuluję Wygranej! Zwycięstwo naszej Polskiej drużyny siatkarzy jest dla mnie inspiracją do dalszej walki z chorobą i do tego, że nie warto się poddawać. Chciałabym podziękować za poświęcenie swojego czasu przed meczem, aby złożyć autografy na koszulce. Koszulka z autografami całej Polskiej Drużyny Mistrzów Świata w Piłce Siatkowej Mężczyzn niebawem będzie wystawiona na licytację.

Mamy tytuł Mistrza Świata!!!

wtorek, 16 września 2014

W niedzielę 14.09.2014r. na  terenie szydłowieckiego Zespołu Szkół  Ogólnokształcących im. Henryka Sienkiewicza odbył się festyn charytatywny oraz mecz. W meczu piłki nożnej wzięli udział nauczyciele z Zespołu Szkół im. Jana Pawła II  i nauczyciele Zespołu Szkół Ogólnokształcących im. Henryka Sienkiewicza, którym ogromnie dziękuję. W  trakcie imprezy  zbierano pieniądze na mój przeszczep płuc i późniejszą rehabilitację. Pragnę bardzo serdecznie podziękować wszystkim organizatorom z Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży oddział Szydłówek oraz im rodzinom. Podziękowania należą się także wszystkim sponsorom, zespołom i artystom, którzy tego dnia wystąpili oraz wszystkim ludziom dobrej woli. Pamięciom nie ogarnę wszystkich, którzy pomogli w zebraniu tak ogromnej sumy jaką jest  10.927.90 zł oraz 1.69€   Każda złotówka dla mnie to  krok do spełnienia marzenia jakim jest szansa na nowe życie.
Wczoraj minął tydzień odkąd jestem w szpitalu, te dni tak szybko uciekają gdy się człowiek źle czuje że czasem sama nie wiem jaki jest aktualnie dzień tygodnia J. Mój stan zdrowia się nie wiele zmienił od ostatniego wpisu, nadal dostaję antybiotyki dożylne jak i robię często inhalację i drenaże. Dziś mam w planach  poćwiczyć żeby móc np. koło czwartku wyjść na ławeczkę przed budynek szpitala, złapać promieni słonecznych nim całkiem zawita do nas jesień. 

sobota, 13 września 2014

Jutro ważny dzień, o którym było pewnie głośno przez ostatnie dni w całym Szydłowcu jak i okolicach. Mianowicie ma się odbyć charytatywny mecz pomiędzy nauczycielami z ZSO im. Henryka Sienkiewicza w Szydłowcu, a nauczycielami z ZS im. Jana Pawła II w Szydłowcu, połączony z festynem. Podczas którego odbędzie się zbiórka pieniędzy na mój przeszczep płuc, leki i rehabilitacje. Mam nadzieję że pogoda dopiszę i będą się wszyscy w tym dniu świetnie bawić przy zaplanowanych atrakcjach. Bardzo nad tym ubolewam ale ja niestety nie dam rady się pojawić na tym festynie, ponieważ jak już wspominałam wcześniej jestem  w szpitalu. Lecz to nie zmienia faktu, że myślami i sercem  jestem z wami i tu z szpitalnej sali będę kibicowała obu drużyną, ponieważ każda z wyżej wymienionych szkół jest mi bliska. Gdyż do każdej z nich uczęszczałam i zdobywałam wiedzę oraz poznałam wiele wspaniałych osób.Niech wygra najlepsza chociaż myślę że nie o rywalizację chodzi podczas tego meczu a o szczytny cel. Moje serduszko się raduję i łezka się w oku pojawia jak widzę, że tak wielu ludzi jest skorych do pomocy. 

Mój stan zdrowia się na tyle poprawił, że przestałam gorączkować. Ataki duszności się zmniejszyły oczywiście dzięki zapewne antybiotykom dożylnym, które  jak wcześniej wspomniałam dostaję pięć razy dziennie. Apetyt powoli także się zwiększa z czego się bardzo cieszę ponieważ to pozwoli nadrobić kilogramy, które straciłam przy infekcji. Tak więc wszystko idzie w dobrym kierunku i mam nadzieję, że będę z dnia na dzień coraz bardziej nabierała sił i wkrótce wrócę do domu. 

środa, 10 września 2014

Od poniedziałku jestem w szpitalu w Rabce. Do szpitala musiałam jechać ponieważ mój stan zdrowia się pogorszył i źle się czułam. Od około dwóch tygodni w domu byłam na antybiotyku doustnym ale on nie pomagał. Więcej kasłałam, więcej odksztuszałam wydzieliny z płuc a przede wszystkim było mi duszno i bardzo się męczyłam a przejście z pokoju do kuchni  wiązało się  z dużym wysiłkiem.


Jestem na sali 4-osobowej. Końskie dawki antybiotyków, które otrzymuję 5 razy dziennie bardzo mnie osłabiają. Do tego inhalacje i drenaże płuc wykonywane około pięciu razy dziennie także sprawiają że czuję się osłabiona, żeby tego było mało od wczoraj zaczęłam gorączkować. Mam nadzieję że dzisiejsza noc będzie lepsza i spokojniejsza. Na chwilę obecną jestem osłabiona ale mam nadzieje, że antybiotyki zaczną działać i wkrótce nabiorę siły na tyle żeby wyjść pod tlenem na parę minut chociażby przed budynek szpitala. Jestem pod dobrą opieką i wierzę, że niebawem wrócę do domu. Dziękuję wszystkim za wsparcie i proszę o modlitwę w tak trudnych dla mnie chwilach.  

niedziela, 7 września 2014

Od dnia narodzin życie mnie nie oszczędzało. Kiedy miałam 2 lata, spotkała mnie największa tragedia mojego życia - zginęła moja mama. Pustki, którą po sobie zostawiła, nic ani nikt nigdy nie wypełni. Kilkanaście miesięcy wcześniej zdiagnozowano u mnie mukowiscydozę - genetyczną i śmiertelną chorobę, która od tamtej chwili naznaczała każdy mój dzień.

Mukowiscydoza systematycznie wyniszcza mój organizm. To ona pisze historię mojego życia, to ona z roku na rok coraz bardziej zabiera mi dech w piersiach, nie dając normalnie funkcjonować. To przez nią czas dzieciństwa i dorastania zdecydowanie różnił się od tego, którego doświadczyli moi rówieśnicy - w szpitalach bywałam częściej niż w domu, a plan mojego dnia wyznaczały inhalacje i drenaże wykonywane kilka razy na dobę. Częste infekcje i ciągle pogarszający się stan moich płuc doprowadziły do marskości płata lewego płuca. W wieku 14 lat musiałam się poddać operacji jego usunięcia.

Niestety, mimo to stan mojego zdrowia wcale się nie poprawił. Choroba poczyniła tak wiele zniszczeń w płucach, że gdy skończyłam 18 lat, lekarze zadecydowali o konieczności zastosowania u mnie tzw. tlenoterapii nocnej. Wtedy uświadomiłam sobie, że moja sytuacja wygląda naprawdę poważnie. Z roku na rok było coraz gorzej. W wieku 21 lat podczas jednego z wielu pobytów w Klinice Pneumonologii i Mukowiscydozy* lekarz poinformował mnie i mojego tatę, że jedyną szansą na przeżycie jest dla mnie przeszczep płuc. To był szok. Pojawiły się łzy i poczucie bezsilności, bo w Polsce takie operacje przeprowadza się bardzo rzadko. Na domiar złego lekarz uświadomił nas, iż ze względu na moją rzadką grupę krwi (0 RH-), szanse na znalezienie odpowiedniego dawcy jeszcze bardziej się zmniejszają. 

Choroba gwałtownie dała o sobie znać 1,5 roku temu. Obecnie przez 24 godziny na dobę jestem podłączona do aparatury podającej tlen (koncentrator tlenu), bez której mój organizm nie może już funkcjonować, a lekarze określają mój stan jako ciężki. Następstwem wielokrotnych infekcji jest kompletne wyniszczenie płuc, a jedyną szansą na przedłużenie życia - przeszczep. Niestety, taki zabieg jest niezwykle kosztowny - kwota potrzebna na operację w klinice w Wiedniu i rehabilitację, która musi po niej nastąpić, to 150 tys euro.

Do tej pory radziłam sobie sama (z pomocą taty oraz najbliższej rodziny) i liczyłam, że tak będzie do końca, ale niestety się nie udało. Wielu moich znajomych do dziś nie wie o mojej ciężkiej chorobie i sytuacji w jakiej się znalazłam, gdyż nigdy nie chciałam, aby patrzono na mnie inaczej. Dziś nie mam już złudzeń - potrzebuję pomocy. Dlatego zwracam się do Was z prośbą o pomoc w uzbieraniu tej kosmicznej dla mnie sumy, która pozwoli na przeszczep płuc. Mam nadzieję, że z pomocą ludzi dobrej woli uda mi się ją zebrać - bo CHCĘ ŻYĆ.
Wszystkich ludzi dobrej woli, którzy mogą i chcieliby mi pomóc w tej ciężkiej walce z czasem, proszę o wpłatę na konto Polskiego Towarzystwa Walki z Mukowiscydozą. Liczy się każda złotówka.

Z góry dziękuję za okazaną pomoc.

Wioleta.